18.02.2021 r. „Anioł” Adoracja Najświętszego Sakramentu w Kaplicy Wieczystej Adoracji w Kościele św. Wojciecha w Wyszkowie.
Mówi Pan Jezus:
Kochane dzieci mówicie: „o mój Jezu przebaczenia i miłosierdzia, przez zasługi Twoich Przenajświętszych Ran…” . MOJE RANY, MÓJ BÓL, MOJE CIERPIENIE – to jest dar Mój dla twej duszy dziecko. MÓJ – BOGA ZBAWCY twej duszy, duszy grzesznej, duszy nieśmiertelnej, duszy żyjącej w Królestwie Niebieskim, jeżeli korzysta z Tych darów w ziemskim życiu – Moich, Bożych. Z Mego serca płynie łaska dla twej duszy dziecko: przelana KREW, Moje cierpienie, Mój ból, jaki poniosłem, aby zbawić twą duszę, aby twą duszę oczyścić z brudu grzechowego, aby uświęcić twą duszę. KREW, BÓL MĘKA, CIERPIENIE – JA twój Bóg w ziemskim życiu oddaję najcenniejszy dar, gdy przebywam wśród was jako BÓG-CZŁOWIEK. Oddaję życie ziemskie, cielesne życie, bo cię kocham dziecko. Z miłości do ciebie, który stworzony zostałeś z Ojcowskiej miłości Tatusia Niebieskiego. Oddaje wam co w Jego sercu jest najcenniejsze – Siebie jako Syna Bożego. Syn Boży – Ja ponoszę bardzo okrutne męki, niewyobrażalne cierpienie przeszywające całe Moje Ciało Boże z miłości do ciebie, aby zbawić, uświęcić twą duszę. Dziecko, oprawcy obnażyli Mnie ze wszystkiego, nawet nie mam na sobie szat, które skrywały Moje intymne części Ciała, co Bóg Stwórca stwarza w całej nagości osobę ludzką, co w ziemskiej wędrówce człowiek zakrywa szatą, Mnie Boga – Człowieka obnażono. Mnie odarto ze wszystkiego co ludzkie – Boże. Odarto Mnie z człowieczeństwa, odarto Mnie z Bóstwa, odarto, zabrano Moje ziemskie życie. Na Krzyżu wydaję ostatnie tchnienie w nienawiści ludzkiej, zawisam na Krzyżu z miłości do ciebie dziecko. Droga, Ból, Ciało Moje całe pokryte krwawiącymi Ranami, zlane potem zmieszanym z krwią niosę Krzyż ogromnego ciężaru – ciężar twoich grzechów spoczywa na Moich barkach. Grzech popełniony przez każde z was, który popełniłeś w swym życiu. Ja Bóg dźwigam ten ciężar, niosę na górę, na której zakończy się kres Mojej wędrówki, gdzie twój grzech zostanie przybity wraz ze Mną do Krzyża Miłości. Niosę ten ciężar okrutny, który powoduje co raz większy ubytek sił, aby wypełnić wolę Tatusia Niebieskiego do końca. Czynię to wszystko z miłości do ciebie dziecko, z miłości do twej duszy. Ciężar Moich barków jest nieznośny – ubrany w plugawe, ohydne wulgarne słowa dobywające się z ust Moich oprawców, w szyderstwa, we wszystko co jest niewłaściwe jeszcze bardziej rani Moje serce. Ja Bóg dźwigam balast, ciężar twoich grzechów, z wycieńczenia upadam, podnoszę się, bo pragnę twej świętości. Idę, ciosy spadające na Moje Ciało wyciskają przeszywający ból, wyrysowuje krwawe pręgi na Moim Ciele.
Krew tryska z każdej Rany Mego Ciała – Ciała Bożego, Krew niezbędna do oczyszczenie twej duszy.
Idę, niosę ciężar twoich grzechów, na Moje Ciało spadają ciosy jeden za drugim, uderzenie pręgieżem, to wszystko przyozdobione wulgarnymi słowami, plugawymi słowami, wyszydzanie, a w Moim Ciele niesamowity ból, który odczuwam w każdej tkance swego Ciała zlanego potem zmieszanym z krwią. Coraz mniej sił, aby dotrzeć na szczyt góry, gdzie poprzez swoje cierpienie rozświetlę drogę twojej duszy do wieczności. Moje kochane dziecko z miłości do twej duszy niosę twój ciężar grzechowy, upadam ponownie, podnoszę się, znów upadam, powstaję, uderzenia ponowne, jedno za drugim, wyzwiska, wyszydzanie, wyśmiewanie, a Ja tracę siły co raz mniej, ból ogarnął – przeszywa całe Moje Ciało, drży każda tkanka, gdy otrzymuję następny cios. Gdy w tłumie gapiów widzę Moją Matkę, przerażone Jej oczy i oblicze ogarnięte bólem, który przeszywa Jej Matczyne serce, gdy patrzy na cierpiącego swego Syna bezlitośnie skatowanego, poranionego na całym Ciele przez oprawców, a na barkach ciężar, ciężar jaki dźwiga – Matka Bolejąca. Oprawcy dają Mi do pomocy Szymona, on nie dźwiga, on tylko Mi towarzyszy, cały ciężar niesiony jest na Moich barkach, bo Ja twój Bóg z miłości do ciebie dźwigam ten ciężar, aby oczyścić twą duszę.
Krew spływająca z Mego Ciała jest Tym cennym darem, tą łaską dla twej duszy, aby ją uświęcić.
Idę, niosę balast grzechu, jest Mi co raz ciężej, co raz trudniej przemierzyć każdy metr drogi w górę. Niosę, niosę ciężar, który uświęci twą duszę, pragnę wypełnić wolę Ojca naszego Tatusia do końca. Upadam, następny upadek, co raz mniej, co raz mniej siły, oczy zalane potem i krwią, opuchnięte, korona cierniowa na głowie, której kolce wbijają się w Moją skroń, powodując rany, z których strumieniami dobywa się krew. Ja już nie jestem podobny do człowieka. Krew zalała Me źrenice, już nie widzę co wokół Mnie się dzieje, ból, ból przeszywający, ból, cierpienie i cierpienie, a tu jeszcze trzeba pokonać w górę kilkanaście metrów, aby znaleźć się na szczycie, gdzie ma się wszystko dopełnić z ciężarem twych grzechów, które na chwilę obecną dla umęczonego, udręczonego Ciała są nie do udźwignięcia przez człowieka. Ja mimo wszystko pragnę wypełnić wolę Ojca, zbieram wszystkie pozostałe siły Mego Ciała, podnoszę się z następnego upadku, aby spełnić i wypełnić to co w Mej ziemskiej pielgrzymce najcenniejsze dla twej duszy. I ból, i następne wulgarne słowa i przeszywający wzrok Mej Matki na Moim Ciele. ONA idzie wraz ze Mną. ONA cierpi wraz ze Mną, ale wie, że Ja Jej Syn muszę wypełnić do końca to co Ojciec – Bóg Mi przeznaczył w życiu ziemskim, co przeznaczył dla Mnie BOGA – CZŁOWIEKA, aby zbawić dusze, co przeznaczyła Jego miłość do stworzenia ziemskiego. Ja w tej chwili z ciężarem twego grzechu wypełniam Jego wolę. Idę, idę i idę co raz wolniej, co raz trudniej, co raz ciężej, aby dopełnić i wypełnić wszystko do końca, by twa dusza mogła być uświęcona Moją BOŻĄ KRWIĄ, Moją Bożą ŁASKĄ.
O Moje kochane dzieci, jakże ciężka była to droga – Droga Krzyżowa. Mówicie: Krzyż – ciężar grzechu całej ludzkości. Dźwigam, wchodzę na górę. Krzyż przygotowany, oprawcy szydzą się, śmieją, plugawią, wulgarne słowa i okrzyki radości podkreślające ich wyższość nade Mną, że Ja już nie mam siły wstać, że Ja już nic nie mogę uczynić. Położono Mnie na drzewie Krzyża, przybijają Moje ręce, przybijają Moje nogi, wbijają ciężkim młotem gwoździe, gwóźdź wbijany przeszywa całe Moje Ciało bólem. Ból, ból, ból niesamowity i huk młota uderzonego w gwóźdź i Krew tryskająca z rany, aby Moje Ciało było powieszone.
Znoszę to okrutne cierpienie, znoszę bo kocham ciebie dziecko.
To wszystko uczyniła Moja Boża miłość do ciebie, do twej duszy. Pragnę ją uświęcić i wypełnić wolę Ojca Niebieskiego. Zawisam na Krzyżu – KRZYŻ MIŁOŚCI – Krzyż pokuty i pojednania, to krzyż świętości twej duszy, to Moja DROGA KRZYŻOWA – zawisa na krzyżu do ciebie dziecko korzącego się. Ale najbardziej boli Mnie serce, gdy dziecko oddalone jest ode Mnie, nie chce przyjąć Mej Drogi Krzyżowej, nie chce przyjąć Mojej miłości, nie chce przyjąć świętości swej duszy. A Ja, a Ja BÓG – CZŁOWIEK wiszę na Krzyżu, z Mego Ciała dobywa się ostatnie tchnienie, ostatnie spojrzenie, ostatni oddech, ostatnie słowo. To Ja BÓG ZBAWCA twej duszy wołam do ciebie dziecko z Krzyża miłości: kurz się i błagaj,
zanurzaj swoją grzeszną duszę w Mojej Krwi, bo tylko ONA uświęci twą duszę na wieczne życie! ONA jest darem bezcennym dla ciebie.
Moje dziecko kochaj Mnie Boga – Ja oddaję to co dla ciebie w pielgrzymce ziemskiej jest najcenniejsze SWOJE WŁASNE ZIEMSKIE ŻYCIE, swoje CZŁOWIECZE – BOŻE zdrowie, o które tak często błagacie w swych modlitwach, abym wam przymnażał, a Ja z miłości do ciebie składam twą intencję na Krzyżu, na Krzyżu poprzez który możesz uświęcić twą duszę, ale proś i błagaj, bo Ja Bóg ze swoją łaską i miłosierdziem czekam na Krzyżu. Ja czekam, Ja ciągle czekam. Czasy, czasy – mówicie wypełnia się Apokalipsa, tak wypełnia się Apokalipsa, ale cóż wy dzieci robicie w tym kierunku, aby być wraz ze Mną w wieczności, aby żyć przy Moim Bożym boku w Moim Królestwie, robicie tak niewiele. Dobra doczesne przysłaniają wam wasze oczy, wasze uszy, wasz tok rozumowania, błądzicie niejednokrotnie krocząc ciemnymi ulicami, a Ja jestem Bogiem światłości dla twej duszy. Poprzez Moją łaskę otrzymasz światłość w modlitwie, w Sakramentach, które zostawiłem. Zostawiłem z miłości do ciebie, abyś ty dziecko mogło prosić i ciągle się korzyć, jeżeli to będzie wolą twego serca. Dałem ci wolną wolę w postępowaniu w pielgrzymce ziemskiej. Ja Bóg dałem ci również i rozum
Moje kochane dzieci, Moje umiłowane dzieci – MOJA KREW, MOJA ŁASKA, MOJA MIŁOŚĆ, MOJE MIŁOSIERDZIE – to wszystko są dary bezcenne, abyś mogło uświęcić swą duszę. Korzystaj z tego właśnie teraz w Sakramentach, korzystaj z nich w Moich Bożych domach, które są otwarte na oścież, abyś mógł przekroczyć próg, próg szczęśliwego życia wiecznego. Chwila ta nastąpi, cóż Mi wtedy powiesz, cóż Mi wtedy powiesz, gdy przekroczysz próg śmierci, kiedy staniesz przed Moim Obliczem. Cóż Mi wtedy powiesz? Cóż Mi wtedy powiesz? Amen. Amen. Amen
Okres Postu, okres oczekiwania na Zmartwychwstałego Pana, okres najbardziej odpowiedni, aby pojednać się ze swym Zbawcą, utworzyć z Nim jedność.
Błogosławieństwo Boga Najwyższego:
Boga Ojca, Boga Syna, Boga Ducha Świętego. Amen.
Boga Ojca, Boga Syna, Boga Ducha Świętego. Amen.
Boga Ojca, Boga Syna, Boga Ducha Świętego. Amen. Amen. Amen.
Adoracja – noc z 17/18 luty 2021 r.
Kaplica Wieczystej Adoracji w Kościele św. Wojciecha w Wyszkowie